Blog

Rozszerzanie diety metodą BLW – trudne łatwego początki

Trudne początki BLW

Wielu rodziców rozpoczynających rozszerzanie diety metodą blw przeżywa całą gamę emocji. Przechodzą prawdziwą sinusoidę – od skrajnego entuzjazmu („bo ono je samo”, i to brokuła, którego większość dorosłych odsuwa na brzeg talerza), poprzez rezygnację (bo cała kuchnia pływa w zupie i znów ktoś się poślizgnął na rozmemłanym kawałku papryki ), aż do przerażenia (bo boją się zadławienia). Miłosz, mimo że przed posiłkiem jest napojony mlekiem i wyspany, bardzo lubi sobie ziewnąć w czasie jedzenia. Robi to w dość spektakularny sposób, z machaniem rękami, więc ja przeżywam co chwilę chwile grozy, że moje dziecko się dławi.

Nie ma na to złotych rad, każdy sam musi znaleźć sposób na poradzenie sobie z bałaganem i strachem, ale istnieją pewne zasady. Jedno jest pewne – dla większości dzieci blw to doskonała zabawa, a nasza radość je w tym utwierdza.

Bezpieczeństwo

Najważniejsze zasady bezpieczeństwa to posadzenie dziecka prosto (żadnych leżaczków i fotelików samochodowych) i przypomnienie sobie postępowania w przypadku zadławienia. Niektórzy rodzice decydują się na podawanie papek zamiast kawałków, ze względu na strach przed zadławieniem. Jednak zadławić można się także papką, a nawet wodą, mlekiem czy śliną. Natomiast krztuszenie i odruch wymiotny są całkowicie normalne – dziecko uczy się w ten sposób jak daleko może wepchnąć jedzenie. Niemniej jednak, dla początkującego rodzica mogą być to przeżycia ekstremalne.

Dziecko musi wykazywać też oznaki gotowości do rozszerzania diety, czyli:

  • siedzi w miarę stabilnie samo lub z podparciem (nie może chwiać się na boki ani odchylać do tyłu),
  • nie wypycha jedzenia językiem,
  • potrafi trafić jedzeniem do ust.

Ze względu na ryzyko zakrztuszenia, nie podajemy całych orzechów i pestek (tylko zmielone), a ze względu na ryzyko zatrucia – grzybów. Zupę, przynajmniej na początku, bezpieczniej jest podzielić na część płynną do picia i stałą – do jedzenia rączkami. Dziecko bowiem połyka zupę z myślą, że „teraz będzie płyn”, i może nie spodziewać się kawałków warzyw.

Takie owoce jak winogrona, czy truskawki, należy przekroić wzdłuż. Z takimi produktami jak groszek czy kukurydza lepiej wstrzymać się do wykształcenia chwytu pęsetowego (przedmiot jest trzymany między kciukiem i palcem wskazującym).

Do ukończenia pierwszego roku życia nie podajemy dzieciom miodu.

U dzieci z rodzin obciążonych alergiami bezpieczniejsze może być podawanie pojedynczych produktów co kilka dni i obserwacja dziecka. My zaczęliśmy od pojedynczych warzyw, ale dość szybko zaszalałam z bardziej złożonymi posiłkami.

Kiedy zacząć?

WHO zaleca wyłączne karmienie mlekiem przez pierwsze 6 miesięcy życia dziecka. Bardzo nieliczne wyjątki wymagają rozszerzania diety wcześniej (i w takich wypadkach na blw jest zazwyczaj za wcześnie, bo dziecko nie wykazuje jeszcze oznak gotowości do spożywania stałych produktów). Czyli zaczynamy po skończonym szóstym miesiącu, ale jeśli dziecko ewidentnie nie jest na to jeszcze gotowe, czekamy kilka dni, tydzień lub dwa. Nie przeciągamy jednak rozpoczęcia rozszerzania w nieskończoność.

Co jadł Miłosz w pierwszym tygodniu przygody z jedzeniem?

– gotowane na parze: brokuły, fasolkę, kalafior, marchew, cukinię ze skórką,

– mus jabłkowy i całe, obrane jabłko (zostawiłam odrobinę skórki, by łatwiej było je złapać),

– pulpety z szynki (bez soli), gotowane w wodzie z kurkumą,

– banana, częściowo obranego,

– słupki chleba domowego bez soli z pastą z cukinii i pestek dyni,

– gotowanego indyka – duże kawałki do ssania,

– pieczonego kurczaka w ziołach prowansalskich, bez soli – kawałki do ssania,

– owsiankę na gęsto (płatki owsiane zalane wodą dzień wcześniej, dla zwiększenia dostępności składników odżywczych) z bananem i cynamonem,

– płatki quinoa, gotowane na gesto, z kardamonem, cynamonem i tartym jabłkiem, posypane ekspandowanym amarantusem.

Owsiankę i płatki quinoa Miłosz jadł częściowo rękami, a trochę pomagałam mu, nakładając płatki na łyżkę i wręczając ją do ręki. Radził sobie znakomicie.

Największą trudność sprawiło mi chyba ugotowanie warzyw do odpowiedniej konsystencji. Powinny być one na tyle miękkie, by dziecko mogło je rozgnieść między językiem a podniebieniem, ale nie powinny zbytnio rozpadać się w ręce. Za to bezpiecznie można podać np. duży kawałek surowej papryki.

A teraz tajemnica tych „skomplikowanych” potraw:

  • Brokuła, kalafiora i fasolkę kupiłam w postaci mrożonki. Okazuje się, że mrożona fasolka jest trochę za krótka. Były moimi dodatkami do obiadu.
  • Pasta z cukinii powstała przez zmiksowanie cukinii i dodanie mielonych pestek dyni, pieprzu i ziół prowansalskich. Zrobiłam ją, bo została mi połówka cukinii, nie szukałam przepisów, wymyśliłam ją spontanicznie, a z gotowaniem to my się średnio lubimy. Użyłam pasty do chleba i makaronu.
  • Domowy chleb wymaga naprawdę mało pracy (najwięcej czasu zajęło nam doczyszczenie piekarnika po jakimś poprzednim szaleństwie obiadowym :P). Może pojawi się post z przepisem 🙂
  • Mięso dostałam w obiedzie od mamy.
  • Owsiankę i płatki quinoa sama jadłam na śniadanie, powstały nawet porcje na dwa dni – można wtedy przed podgrzaniem pokroić je w poręczne kostki.

Chcę wam przez to powiedzieć, że blw nie wymaga jakichś specjalnych przygotowań. Wystarczy trochę zmodyfikować swoje posiłki.

Higiena przede wszystkim

Nie wpadamy w paranoję, ale tu trzeba przestrzegać kilku zasad:

  • myjemy dokładnie wszystkie owoce i warzywa
  • nie podajemy dziecku surowego mięsa i jaj
  • przed posiłkiem myjemy ręce sobie i dziecku
  • myjemy stół/tackę, szczególnie jeśli chodził po nich kot ;).

Czy warto?

Na to pytanie najlepiej odpowiedziała Marta Ślifirska  na portalu dziecisawazne.

A jak nic nie zje?

To nie zje. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile Miłosz zjada,  ile dostaje kot, a ile podłoga. Wiem za to, że wpakował coś do ust, coś rozsmarował sobie na twarzy, a czymś rzucił. Poznaje więc smak, teksturę i wiele innych właściwości jedzenia. I uczy się, że posiłki zjadamy razem, przy stole.

Ile posiłków?

Początkowo proponujemy dziecku 2-3 posiłki i od 9 miesiąca możemy zwiększyć ich ilość do 3-4. Ale do ukończenia pierwszego roku życia podstawą diety malucha i tak jest mleko.

Akcesoria na początek

Oprócz odpowiedniego kubka przydać może się łyżeczka. Najlepiej dość płaska i z szerokim trzonkiem, aby dziecku było łatwo ją uchwycić. Na łyżkę można nałożyć jedzenie, które ciężko inaczej uchwycić w małą rączkę, a następnie wręczyć narzędzie delikwentowi do samodzielnego trafienia do ust.

Poza tym przydadzą się Wam stół i kolana. Chyba że Wasze dziecię już samodzielnie siada lub fizjoterapeuta nie widzi przeciwwskazań do posadzenia go w krzesełku. Wtedy warto wybrać takie, które łatwo się czyści, i które ma podparcie pod nogi (lub można je dorobić).

Tacki silikonowe mogą się sprawdzić, ale na późniejszym etapie. Początkowo mały degustator może być  bardziej zainteresowany rzucaniem/jedzeniem tacki.

Wkładka do gotowania na parze, lub parowar.

Napoje

Dziecko uczymy zaspokajania pragnienia wodą. WHO nie zaleca podawania soków niemowlętom. Nie podajemy także herbat ziołowych (w szczególności z kopru włoskiego), białej, czarnej ani zielonej herbaty. Woda powinna być dodatkiem do każdego posiłku, nawet jeśli dziecko jej nie wypije. Sami też powinniśmy w obecności dziecka nalać ją sobie do szklanki i popijać. Można podać dziecku trochę wody łyżeczką, a oprócz tego zaproponować napełniony wodą:

zwykły, najlepiej mały, kubek lub filiżankę/ doidy cup/kubek 360/bidon z miękką rurką. Nie podajemy wody w butelce ze smoczkiem, ani w kubku niekapku.

 

Bałagan

Cóż, to nie jest metoda dla tych, którzy dostają drgawek na myśl o kawałkach jedzenia w miejscach, w których zazwyczaj się one nie znajdują. Ale moi rodzice mówią, że mimo diety rozszerzanej w postaci zmiksowanej, i tak potrafiliśmy z bratem wysmarować obiadem całe krzesełko. Dla mnie najgorszy jest moment, w którym usmarowane owsianką  dziecko, siedzące na moich kolanach, odwraca się i NATYCHMIAST chce popić posiłek mlekiem. Pod ręką przydaje się miska z wodą, dużo czystych ściereczek lub ręczników papierowych i zwierzę domowe, które zajmie się podłogą. Ale nie obiecuję, że to zadziała 😉

 

Dodatki zakazane w diecie niemowląt to:

Miód, cukier/syrop glukozowo-fruktozowy i sól. Ze względu na działanie przeczyszczające niewskazane są także poliole, takie jak ksylitol czy erytrol. Można za to poszaleć z ziołami. No i oczywiście wybieramy jak najbardziej naturalne produkty. Ani dzieciom, ani dorosłym, do niczego nie jest potrzebny benzoesan sodu w rosole, czy karmel w chlebie.

 

Informacje o konsultacjach, warsztatach i moich publikacjach  – na stronie Małe Główki

                                                  TO CI SIĘ PRZYDA:

Możesz również polubić…